Dzień dobiegał końca. Coraz krótsze promienei slońca muskały delkiatnie srebrzystą taflę jeziora nad brzegiem którego stał on - wysoki i szczupły młodzieniec o długich granatowo-czarnych włosach patrzacy gdzieś w dal czarnymi jak noc oczami...Wydawał sie być nieobecny duchem w miejscu, w którym przebywał...Jego dusza błądziła gdzieś daleko szukając ukochanej osoby...Właśnie mijały dwa miesiące odkąd nie widział swojej ukochaniej...Tak jak co dwa miesiące przybyl tu na spotkanie ze swą miłością...Widywali się bardzo rzadko, gdyż wzbudzenei podejrzeń, albo chociaż ich cienia mogło doprowadzic ich do pewnej zguby...Nie tylko ich ale i oba rody, z ktorych pochodzili...Młodzieniec rozumial to, ale mimo wszystko wzbierala w nim złość:"Jak długo jeszcze...Jak dlugo wytrzymam bez ciebie..." Po jego policzku spłynęła kryształowa łza...
Offline
Nagle para białych skrzydeł ukazała się jego oczom... Była to jego ukochana która biegła w jego kierunku ile tylko sił w nogach. " Och kochany tak cudownie cię widziec!" - powiedziała dziewczyna tuląc go i całując go w usta - Och czy ty płaczesz? - zapytała ścierając srebrzystą łzę z jego policzka
Ostatnio edytowany przez Katsumi (2008-11-29 23:15:52)
Offline
"To nic.." Odparł młodzieniec pośpiesznie:"Dobrze cię widzieć..." Teraz on czule odwzajemnił pocalunek tyląc ja przy tym do siebie...Po dwoch miesiącach smutku, nadeszła pora na radość...:"Chiyo..." odezwał sie nieśmiało:"...Nie chcę tak długo czekać na ciebie...na nasze spotkanie..." jego glos przybierał na dramatyzmie:"Chcialbym byśmy...Uciekli gdzieś daleko, gdzie nas nigdy nei znajdą...Ale wiem, ze to nie możliwe, bowiem nie istnieje zadne miejsce na ziemi bezpieczne od ich oczu..." Jego oczy były szkliste i pełne smutku...
Offline
Och kochany... też mi ciężko... Tyle czekac na ciebie... To okropne... Ucieczka to wspaniały pomysł jednak to bardzo niebezpieczne... jeśli zechcą znajdą nas... Och tak mi smutno - powiedziała ja jej szmaragdowe oczy napełniły sie łzami..
Offline
Mężczyzna przytulił skrzydlatą dziewczynę do siebie:"Kochanie...Miłość znajdzie sposób.." Powiedzial poczym ucalował ją w czoło:"A teraz choć, ogrzejemy sie troche.." Powiedzial poczym wskazał ręką na jaskinie w ktorej oboje zwykli spędzać czas, gdy sie spotykali. Na środku jaskini znajdowalo sie duże palenisko wykorzystywane co dwa miesiące do ogrzewania jaskinii oraz przyrządzania potraw. Mlodzieniec usiadł przy ognisku i jednym ruchem dloni zapalił ogień, ktory teraz jarzył się niezwykłym blaskiem...Usiadł teraz na przykotowanym nigdyś z przeróżnych liści i galęzi prowizorycznym posłaniu i począł przyglądac sie dziewczynie:"Jesteś piękniejsza niz dwa miesiace temu.." rzekł z uśmiechem na ustach
Offline
"A jednak ja widze różnicę.." Powiedział prawie szeptem glaszcząc ja po policzku:"Dojrzewasz...Oboje dojrzewamy" Jego wzrok wydawał się nie zmieniać położenia...Wciąż patrzył na iskrzace się płomienie ciepłodajnego ognia...
Offline
Chłopak oparł glowę o ramię dziewczyny obejmując ją ręką w talii:"Tak czekałem na ten dzień...Na to, byśmy znów byli razem" Wyszeptał poczym pocalowal ją namiętnie w szyje. Pocałunek był delikatny lecz inny niż zawsze...Był zdecydowanei bardziej namiętny i dało się w nim odczuć dręczacą go do tej pory tęsknotę...
Offline
Chlopak cofnął się lekko:"Kochanie.." Powiedział półszeptem:"Co sie dziecie...Co się z nami dzieje?" Nie rozumiał zupełnie dlaczego ich dwumiesięczna jak zwykle rozłąka tym razem zaowocowała taką namiętnością...
Offline
Chłopak widzac jej zakłopotanie uśmiechnąl sie lekko:" To nic..." Wyszeptał..:"Prawo natury.." Jego głos był niski i przyjemny:"Widocznie tak musi być.." Ujął jej nadgarstki w swoje dlonie i całując delikatnie lecz namiętnie jej usta położył ją na poslaniu...
Offline