Dziewczyna siedziała na trawie co chwila podpalając i gasząc drzewo... "O matko! Jakie nudy!" pomyślała po czym zaczęła rysowac na ziemi jakimś suchym patykiem leżącym nieopodal
Offline
Nieopodal niej, nad brzegiem rzeki przepływającej przez wioskę siedział wysoki, czerwonowłosy chłopak o porcelanowej twarzy nie zniszczonej uśmiechem. Przypatrywał się czemuś w dali, czemuś co go bardzo absorbowało...
Tym "czymś" była dziewczynka grzebiąca patyczkiem w ziemi. - "Życie dzieci jest o wiele prostsze. Dlaczego nie jestem dzieckiem...?" - pomyślał w skupieniu przyglądając się wykonywanej przez znią czynności.
Offline
Ich oczy spotkały się. Chłopak patrzył na nią jeszcze przez moment, by za chwilę spuścić wzrok na coś, co trzymał w ręce. Był to karmazynowy kamień otoczony złotem, na połyskującym czarnym rzemyku. Otworzył rękę, by przyjrzeć mu się dokładniej, choć dobrze wiedział jak wyglądał... W końcu miał go nie od dziś.
- "Ona tak bardzo mi ją przypomina..." - pomyślał, ponownie unosząc wzrok na dziewczynkę i zaciskając pięść z kamieniem. - "Jest taka..." - przerwał, oszczędzając sobie rozmyślań. Uniósł twarz do nieba, na którym pojawiły się pojedyncze rzedy śnieżnobiałych chmur. - "Chyba czas ruszać w drogę..."
Offline
Czy on mi się przyglądał? - zaczęła zastanawiac się Tien - Och to też jest nudne - powiedziała do siebie patrząc na patyk - Beznadzieja nie ma co robic! - niemal krzyknęła - Upsss chyba zrobiłam z siebie idiotkę - pomyślała prostując się i wibijając wzrok po raz kolejny w czerwonowłosego chłopaka
Offline
Chłopak uśmiechnął się do siebie na krótko, widząc zażenowanie dziewczynki. Spuścił głowę, ukrywając swój uśmiech pod kurtyną czerwonych włosów. Gdy uśmiech zszedł mu z twarzy, odgarną kosmyki, zza których na powrót wychyliła się owa "maska", którą zwykł przybierać. Wstał z miejsca, kierując swe kroki w stronę dziewczynki...
Offline
Chłopak był już coraz bliżej. Wokoło panowała cisza, jedynie cichy gwar rozmów dobiegających gdzieś z wioski i stukanie jego obcasów o posadzkę mąciły jej piękno. Uderzenia butów o posadzkę jak bicie serca, miarowe i powolne dźwięczało w powietrzu rozchodząc się po placu i krętych uliczkach. Wracając echem wprost do uszu dziewczynki. Chłopak jednak nie zatrzymał się bezpośrednio przy niej, a przeszedł kilka kroków dalej, nagle się zatrzymując i patrząc w dal, gdzieś ponad koronami leśnych drzew. Z oddali dobiegł go czyiś głos...
Offline
- Oh, jesteś już... - Powiedział, odwracając się twarzą do niego i dziewczynki, by przyjąć sakiewkę. - Już myślałem, że będę musiał wyruszyć bez tego... Tutaj zapłata. - Mówiąc to wysypał mu na dłonie sporą ilość złota. - Dziękuję i zmykaj już. Mama będzie się martwić...
Offline
- Oh, nie! Mama wie gdzie ja jestem, nie będzie się o mnie martwiła... - powiedział pośpiesznie w zakłopotaniu, gdyż obok niego znajdowała się dziewczynka w jego wieku. - Za to ty, Panie powienieneś znaleźć towarzysza na tę podróż... - zmienił zręcznie temat. - Dzięki temu unikniesz samotności i zwiększy się bezpieczeństwo twojej misji...
Offline