Wieczorne spacery nie były niczym nowym w zyciu mlodzieńca...Zawsze lubiał zwiedzać coś, co powstało dzięk ipracy jego ojca...Lubiał podziwiać p0racujących kupcow i śpieszących dokądś ludzi..Jednak dziś spacer ten miał dla niego zupełnie inne znaczenie...Znaczenie Przyszlości. Szedł spokojnie stawiajac nogę za nogą a ręce w białych rekawicach skrzetnie chował w kieszeniach..Patrzył teraz na powoli ożywajace miasto bowiem w mieście Ksieżyca zycie zaczynalo sie po zmroku...:"Jak zwykle tu jest pięknie.." Powiedział sam do siebie poczym usiadł na jednej ze srebrnych ławek stojacych na rynku i znów zaczął obserwować księżyc...
Offline
Nagle z na przeciwka dało się zauważyc dziewczynkę która wyrażnie się gdzieś spieszyła. Niezauważywszy młodzeńca wpadła wprost na niego omal się nie przewracając. Gdy podniosła wzrok i ujrzała kim owy chłopak jest stanęła jak wryta w ziemię z wrażenia.
Och najmocniej przepraszam....! ja... ja nie chciałam!-krzyknęła dziewczynka mocno ściskając w ręku czerwone jabłko
Offline
Wyrwany z transu młodzieniec nei wiedząc co się dzieje poderwał sie na równe nogi:"Och..Nic isę nie stało...Śpieszysz sie gdzieś?" Zapytał mlodzieniec delikatnym, melodyjnym glosem usmiechajac sie w przebaczeniu...
Offline
Och tak... gonią mnie... a ja muszę nakarmic brata... - powiedziała dziewczynka jeszcze bardziej ściskając jabłko w dłoni - to nie wiele ale wystarczy na jakiś czas... - dodała po czym chudą rączką naciągnęła jeszcze bardziej kaptur na głowę
Offline
Żal scisnął serce przyszlego władcy:"Biedactwo...Naprawdę jest tutaj aż tak źle?" Spytał pcozym bez namyslu wyciągnął woreczek złotych monet i podał je dziewczynce:"To powinno wystarczyć ci na jedzenie przez kilak miesięcy" Powiedział głaszczac dziewczynke po glowie:"Nakarm twoja rodzinę. Gdzie pracują twoi rodzice?"
Offline
Dziewczyna z niedowierzeniem spojrzała na władce: Och... ale ja chyba nie mogę tego przyjąc... Nie mam rodziców... Mieszkam sama z młodszym bratem... - powiedziała ze smutkiem, dopiero teraz chłopak mógł zobaczyc jak wyjątkowe oczy posiadała dziewczynka jedno było fioletowe a drugie żółte...
Offline
Mama umarła... była bardzo chora... a tata? nie wiem co się z nim stało.. chyba zaginął... wyszedł dwa miesiące temu... i odtąd go nie ma... Dlatego... musze jakoś sobie radzic... Braciszek sam sobie nie poradzi więc musze myślec za nas dwoje... Panie... Dziękuję za pieniądze... ale nie wiem czy mogę je przyjąc... czy na pieniądze nie trzeba zapracowac? może moge coś zrobic dla ciebie?- zapytała cicho
Offline
Mlodzieniec uśmiechnał sie przyjaźnie:"Tak..Zaprowadź mnei do braciszka a potem razem pójdziemy do mojego domu. Tam bedzie wam wygodniej i nie braknei wam jedzenia" Powiedział z troską:"I proszę, nei odmawiaj. Chcę was ze sobą wziąść bo jestem strasznei samotny w tym wielkim zamku...Pójdziecie ze mną?" Zapytał ponawiajac uśmiech
Offline
Oczy dziewczynki nagle zrobiły się okrągłe. Panie! Czy ty na prawdę chcesz nas ze sobą wziąsc? dobrze zaprowadzę cię do braciszka! - powiedziała uradowana dziewczynka po czym przytuliła się mocno do chłopaka - och przepraszam najmocniej - dodała pospiesznie z zakłopotaniem
Offline
"Nic się nie stało" Powiedział młodzieniec całując dziewczynke w policzek:"Mów mi Setsuna" dodał poczym powiedział:"A teraz prowadź. Musimy zabrać braciszka i wasze najpotrzebniejesze rzeczy...Ile masz lat?"
Offline