Użytkownik
Że jak jesteś blisko to mogła bym mieszkac nawet tutaj..- powiedziała czerwieniąc się lekko
Offline
Użytkownik
Tak... to fakt... ale z tobą nawet one mi nie przeszkadzają - powiedziała uśmiechając się szeroko
Offline
Użytkownik
Tak! Sam powiedziałeś że mnie obronisz - powiedziała z uśmiechem
Offline
Dotąd gładka tafla nieprzeniknionej toni jeziora, była nieporuszona, gdy nagle na jej powierzchni powstały drobne pęcherzyki powietrza, rozmnarzając się i coraz szybciej pękając nad powierzchnią wody, która wyglądała teraz jak gejzer, który zaraz wybuchnie. I rzeczywiście. Spod głębokiej wody jeziora wydstało się stworzenie pokryte w całości wodorostami i łuskami, przypominające trochę krzyżówkę człowieka z żabą i jaszczurką o niebieskich włosach i krwistoczerwonych oczach. Na jego głowie widniało długie poroże, a palce kończyn łączyła błona. Wdrapał się na brzeg na czworaka, wstając szybko, gdy zobaczył w oddali dwójkę skrzydlatych istot. Zmrużył oczy, przyglądając się im badawczo, a zarazem niebezpiecznie...
Offline
Młodzieniec wydawał sie mieć niewzruszony wyraz twarzy..Wiedział, że w żadnym wypadku nei może okazać strachu. Pewnym siebie glosem zapytał:"Kim jesteś i czego chcesz?" Z niecierpliwością czekając na odpowedź...
Offline
Dziwna istota nie zmieniając swojego wzroku, Cofnęła się o kilka kroków. - O to samo chciałbym zapytać was, obce mi istoty. - odparł chłodnym głosem - Jestem Leviathan. Nie chcę od was niczego, więc zostawcie mnie w spokoju. - mówiąc to, zacisnął palce, wpatrując się w nich przenikliwie. - Nie pragnę rozlewu krwi i radzę byście również tego nie pragnęli...
Offline
Użytkownik
Och Mikadame... - powiedziała dziewczyna ściskając go za ramię - My też nie chcemy źle... mieszkamy tutaj od pewnego czasu... - powiedziała po czym zaczęła sie zastanawiac czy aby na pewno dobrze zrobiła
Offline
Potwór przeniósł wzrok z Mikadame na jego towarzyszkę, po czym odparł: - "Ah... Czyżby banici? Zdawało mi się, że Torimae to pokojowe stworzenia... - rozejrzał się wokoło, przy okazji strącając krople wody z włosów. - Jak widać, nikomu już nie można ufać.
Offline
Użytkownik
Och... nie... to nie tak! My jesteśmy w porządku... sami postanowiliśmy odejśc..- powiedziała cicho po czym mocniej wtuliła się w przyjaciela
Offline
- Nie mam nic do banitów zamieszkujących te tereny. Nigdy nie zrobili mi krzywdy. Mieszkam tu już dosyć długo... - powiedział, jednak wciaż patrzał na nich przenikliwym wzrokiem. - Dlaczego postanowiliście więc odejść od społeczności, wybierając życie na uboczu...?
Offline
Użytkownik
Bo... Bo nie pasowało nam to jak się nas traktuje! Jak niewolników... Jak tanią siłę roboczą!- powiedziała zdecydowanie dziewczyna
Offline